*** Oczami Laury ***
*** 21 Lipca ***
Stałam przed wielkimi wejściowymi drzwiami. Już stąd bardzo wyraźnie było słychać głośną muzykę. Zapukałam do drzwi, ale nikt mi nie otworzył. To pewnie przez tę melodię, pomyślałam. Postanowiłam więc wejść do środka. Gdy nacisnęłam na klamkę i pociągnęłam drzwi w swoją stronę ujrzałam wielki, udekorowany salon. Wszędzie wisiały balony, serpentyny i jakieś ozdóbki, a po podłodze walał się brokat. Na kilku stołach porozstawiany był alkohol i jedzenie. Nie znałam tu nikogo, jedynie rozpoznawałam kilka osób ze szkoły. Usiadłam na wolnym krześle i stukałam butami o podłogę w rytm muzyki.
- Laura! Przyszłaś! - Wykrzyknęła Mary siadając obok mnie. - Jak się bawisz?!
- Nikogo tutaj nie znam! To chyba nie był dobry pomysł, żeby tutaj przyjść! - Odkrzyknęłam.
- Chodź ze mną! Przedstawię ci kogoś! - Jak chciała, tak zrobiłam. Wstałam z krzesła i pobiegłam za brunetką do pokoju na górze. Tutaj, muzyka była już trochę cichsza, więc można było normalnie rozmawiać. Zatrzymałyśmy się przed białymi drzwiami. Zawahałam się i trochę cofnęłam.
- Oj chodź! - Wrzasnęła Mary i pociągnęła mnie za rękę otwierając przy tym drzwi. Moim oczom ukazało się kilka osób. - To jest: Ross, Rydel, Rocky, Ratliff i Riker - Wymieniła pokazując na każdego po kolei palcem. - A to jest Laura. - Powiedziała wypychając mnie przed siebie.
- Hej... - Uśmiechnęłam się.
- Cześć! - Odpowiedzieli chórem.
- Chwila... Wy to R5?
- Laura! Przyszłaś! - Wykrzyknęła Mary siadając obok mnie. - Jak się bawisz?!
- Nikogo tutaj nie znam! To chyba nie był dobry pomysł, żeby tutaj przyjść! - Odkrzyknęłam.
- Chodź ze mną! Przedstawię ci kogoś! - Jak chciała, tak zrobiłam. Wstałam z krzesła i pobiegłam za brunetką do pokoju na górze. Tutaj, muzyka była już trochę cichsza, więc można było normalnie rozmawiać. Zatrzymałyśmy się przed białymi drzwiami. Zawahałam się i trochę cofnęłam.
- Oj chodź! - Wrzasnęła Mary i pociągnęła mnie za rękę otwierając przy tym drzwi. Moim oczom ukazało się kilka osób. - To jest: Ross, Rydel, Rocky, Ratliff i Riker - Wymieniła pokazując na każdego po kolei palcem. - A to jest Laura. - Powiedziała wypychając mnie przed siebie.
- Hej... - Uśmiechnęłam się.
- Cześć! - Odpowiedzieli chórem.
- Chwila... Wy to R5?
*** Dwie godziny później ***
Przez cały czas siedzieliśmy na górze i rozmawialiśmy. Lepiej poznałam Mary, chyba nawet mogę powiedzieć, że zaprzyjaźniłyśmy się. Podobnie było z resztą. Nawiązałam z nimi naprawdę świetny kontakt. Czułam się jakbym znała ich od zawsze i mogłabym powiedzieć im dosłownie o wszystkim. Tak też zrobiłam. Opowiedziałam im o całym moim życiu. O ojcu, matce, siostrze i o tym, że nie mam żadnych znajomych. Co dziwne, wcale mnie nie wyśmiali. Wręcz przeciwnie, współczuli mi. Mary co jakiś czas wychodziła. W końcu była to jej impreza urodzinowa i musiała na niej być. Spojrzałam na zegarek, była dwudziesta trzecia.
- Może zostaniecie na noc? - Zapytała Mary wchodząc do pokoju. Wszyscy przytaknęli, tylko ja się trochę wahałam. - No zostań...
- No okej. - Zgodziłam się. "Nie wrócę na noc. Śpię u Mary." - Napisałam do mamy, po czym wyciszyłam telefon i schowałam go do torebki. - Wiecie co? - Zaczęłam. - Przyjście tutaj było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. - Powiedziałam. Wstałam z miejsca i przytuliłam wszystkich. Mieć przyjaciół... Najlepsze uczucie na świecie, pomyślałam i wróciłam na miejsce.
*** 22 Lipca ***
Obudziłam się po dwunastej, co bardzo mnie zdziwiło. Rozejrzałam się po pokoju, nikogo w nim nie było. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zobaczyłam wszystkich siedzących przy stole i jedzących śniadanie. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Smacznego. - Powiedziałam i usiadłam pomiędzy Rocky'm, a Rydel. Wzięłam z wielkiego talerza kanapkę i zaczęłam ją konsumować.
- Jak się poznaliście z Mary? - Zapytałam przerywając ciszę.
- To nasza kuzynka. - Odpowiedział Riker. Od tego pytania rozmowa sama zaczęła się układać. Wczoraj tylko ja opowiadałam o sobie. Za to dzisiaj poznałam ich całą historię. Okazało się, że ich rodzice nie żyją od kilku lat. Od tamtego czasu mają tylko siebie. Po zjedzonym posiłku odłożyłam swój talerz do zlewu.
- Chyba będę się zbierać... - Zaczęłam.
- My też. - Powiedziała Rydel i wstała z krzesła. Podziękowaliśmy Mary za wspaniałą imprezę i wyszliśmy z domu. Przed furtką pożegnałam się z zespołem i poszłam w swoją stronę. Przechodziłam przez mój ukochany park. Szłam po miękkiej trawie i podziwiałam wyrastające z ziemi kwiaty. W lato było tutaj najpiękniej. Kochałam takie widoki, wszystko kolorowe, żywe i pachnące. Przymrużyłam oczy, chłodny powiew wiatru działał kojąco na moją skórę. Nagle poczułam lekkie ukłucie w stopę. Klęknęłam na ziemi i zobaczyłam mieniący się w słońcu, mały kawałek szkła. Podniosłam go, pooglądałam z każdej strony i udałam się w stronę mojego ulubionego drzewa. Był to wielki klon na obrzeżach parku. Usiadłam pod nim i wcześniej znalezionym przedmiotem zaczęłam wyskrobywać cyfry. Była to wczorajsza data. Musiałam jakoś uwiecznić ten dzień. Pomyślałam, że to byłoby świetne rozwiązanie. Posiedziałam jeszcze chwilę opierając się o wielką roślinę. Po kilku minutach wstałam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Tym razem, obyło się bez przeszkód.
- Wróciłam! - Wykrzyknęłam wchodząc do środka. Postawiłam przy drzwiach zdjęte wcześniej buty i poszłam do salonu przywitać się z mamą.
- Poznałaś kogoś? - Zapytała z wielką ciekawością w głosie.
- Tak. - Powiedziałam. Poczułam, że moje oczy stają się mokre, następnie po policzku spłynęła mi łza. Łza szczęścia. - To był najlepszy dzień w moim życiu, mamo. - Dodałam po chwili ocierając słony płyn.
***
Uff... Napisałam. Jak wam się podoba? Piszcie swoją opinię w komentarzu :))
A tak w ogóle... To baaardzo dziękuję za te 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. To dopiero początek historii i powiem szczerze, że nie spodziewałam się tak dużej liczby :3 Dziękuję <3
/Sisi ^^
- Wróciłam! - Wykrzyknęłam wchodząc do środka. Postawiłam przy drzwiach zdjęte wcześniej buty i poszłam do salonu przywitać się z mamą.
- Poznałaś kogoś? - Zapytała z wielką ciekawością w głosie.
- Tak. - Powiedziałam. Poczułam, że moje oczy stają się mokre, następnie po policzku spłynęła mi łza. Łza szczęścia. - To był najlepszy dzień w moim życiu, mamo. - Dodałam po chwili ocierając słony płyn.
***
Uff... Napisałam. Jak wam się podoba? Piszcie swoją opinię w komentarzu :))
A tak w ogóle... To baaardzo dziękuję za te 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. To dopiero początek historii i powiem szczerze, że nie spodziewałam się tak dużej liczby :3 Dziękuję <3
/Sisi ^^

Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Świetny :-* <3
OdpowiedzUsuńGenialny *.*
OdpowiedzUsuńBoski! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next! ^^
Następny ma być dłuższy ananasku 😊😊
OdpowiedzUsuń