*** Oczami Laury ***
*** 22 Lipca ***
*** 22 Lipca ***
Była trzynasta. Siedziałam bezczynnie na hamaku za domem i gapiłam się w chmury. Wiele z nich układało się w jakieś dziwne kształty. Z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon, po czym przejechałam palcem po ekranie w celu odblokowania go. Na tapecie widniały dwa leżące obok siebie psy. Uśmiechnęłam się na ten widok i kliknęłam na ikonkę wiadomości. "Spotkamy się dzisiaj o 16 w parku?" - Napisałam i wysłałam do Rydel i Mary. Po krótkiej chwili otrzymałam wiadomości zwrotne, o treści " tak". Do spotkania zostały mi trzy godziny, więc postanowiłam zacząć się pomału szykować. Wstałam, poprawiłam buty i poszłam do swojego pokoju. Gdy byłam już na miejscu otworzyłam szafę z ubraniami. Postanowiłam założyć białą bluzkę ze świecącymi dodatkami i zwykłe, czarne krótkie spodenki. Po kilku minutach byłam gotowa, więc udałam się do kuchni, w celu zrobienia herbaty. Wlałam wodę do czajnika, włączyłam go i wrzuciłam torebkę herbaty do szklanki. Po chwili woda była już zagotowana, więc zaparzyłam herbatę i wraz ze szklanką usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam telewizor i ze znudzeniem wpatrywałam się w ekran, co jakiś czas popijając wcześniej przygotowany napój. Czas bardzo mi się dłużył, ponieważ nie mogłam doczekać się spotkania.
Usiadłam na podłodze i zastanawiałam się jakie wybrać buty. Po pięciu minutach intensywnego rozmyślania postanowiłam wziąć czarne koturny ze srebrnym paskiem owiniętym wokół kostki. Nikogo nie było, więc wzięłam klucze leżące na półce i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Założyłam na włosy okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam w stronę parku. Szłam tą samą drogą co zawsze: najpierw pod małą górkę, później cały czas prosto długim, szerokim chodnikiem, prowadzącym aż do samego miejsca spotkania. Gdy byłam na miejscu, jak zwykle usiadłam na trawie i zaczęłam się rozglądać. Widziałam ten sam obraz, co przez ostatnie miesiące. Ta monotonność coraz bardziej zaczynała mnie nudzić. Nic się tu nie zmieniało. Z ziemi wciąż wyrastały te same drzewa i kwiaty. Jedyne co się zmieniało, to pogoda. Nawet ludzie prawie cały czas przychodzili ci sami.
- Heej! - Wykrzyknęły w tym samym czasie Rydel i Mary. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam tym samym.
- Idziemy gdzieś? - Zapytałam podnosząc się z trawy.
- Możemy iść do centrum handlowego na jakieś zakupy. Co wy na to? - Zaproponowała brunetka. Wraz z Rydel zgodziłyśmy się. Pogoda była piękna. Słońce raziło w oczy, dlatego założyłam na nos przyciemniane okulary i cały czas rozmawiając ruszyłyśmy do centrum. Droga nie zajęła nam długo, galeria była tylko piętnaście minut stąd. Gdy doszłyśmy na miejsce ujrzałam wielki, udekorowany światełkami budynek. Muszę przyznać, że dawno tu nie byłam, ponieważ nie miałam z kim. Przeszłyśmy przez wielkie rozsuwane drzwi. Od środka wyglądało to jeszcze lepiej. Przy wejściu do każdego sklepiku wisiały kolorowe balony i świeciły jasne światełka. Całe centrum miało trzy piętra, na które prowadziły ruchome schody lub winda. Od samego sufitu prowadziła wielka fontanna umiejscowiona w samym sercu galerii. Ten widok był cudowny.
- Gdzie najpierw idziemy? - Zapytałam rozglądając się dookoła.
- Może tam? - Odpowiedziała pytaniem Mary, wskazując na duży sklep obok pizzerii. Przytaknęłam i poszłam w tamtą stronę. Dziewczyny uczyniły to samo i po chwili byłyśmy już w butiku. Na półkach stały przeróżne buty. Było lato, więc dominowały sandały i klapki. Moją uwagę przykuły śliczne, białe baleriny z ćwiekami. Muszę je mieć, pomyślałam. Znalazłam pudełko ze swoim rozmiarem i ściągnęłam je z półki. Usiadłam na krześle i przymierzyłam buty. Pasowały idealnie, dlatego bez wahania poszłam do kasy i kupiłam je. Dalsza część popołudnia minęła podobnie. Zajrzałyśmy do prawie każdego sklepu. Gdy wychodziłyśmy było już ciemno, miałam pełne ręce przeróżnych toreb. Rozdzieliłyśmy się i każda z nas wróciła do domu. Było po dwudziestej, weszłam do domu, rzuciłam krótkie "hej" i poszłam do swojego pokoju. Położyłam torby na podłodze i weszłam na łóżko. Miękka kołdra otulała całe moje ciało. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Laura? Śpisz? - Usłyszałam głos Vanessy.
- Nie, wejdź. - Powiedziałam siadając.
- Gdzie dzisiaj byłaś? - Zapytała z zaciekawieniem w głosie.
- W centrum handlowym z przyjaciółkami. - Uśmiechnęłam się.
- Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie. - Powiedziała i przytuliła mnie. - Dzisiaj znalazłam to w skrzynce. - Dodała po chwili wręczając mi kopertę, a następnie wyszła. Odłożyłam list na biurko i udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie kolacji. Wyjęłam z lodówki masło, szynkę i sałatę, a z chlebaka chleb. Zrobiłam kanapkę, którą zjadłam i poszłam do łazienki. Umyłam się, przebrałam w stary podkoszulek i wróciłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i postanowiłam otworzyć list. Na samym środku koperty widniało moje imię. Rozerwałam papier, zobaczyłam kartkę, na której napisane było tylko jedno zdanie. "Obserwuję Cię."
***
/Sisi ^^
*** Godzinę później ***
- Heej! - Wykrzyknęły w tym samym czasie Rydel i Mary. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam tym samym.
- Idziemy gdzieś? - Zapytałam podnosząc się z trawy.
- Możemy iść do centrum handlowego na jakieś zakupy. Co wy na to? - Zaproponowała brunetka. Wraz z Rydel zgodziłyśmy się. Pogoda była piękna. Słońce raziło w oczy, dlatego założyłam na nos przyciemniane okulary i cały czas rozmawiając ruszyłyśmy do centrum. Droga nie zajęła nam długo, galeria była tylko piętnaście minut stąd. Gdy doszłyśmy na miejsce ujrzałam wielki, udekorowany światełkami budynek. Muszę przyznać, że dawno tu nie byłam, ponieważ nie miałam z kim. Przeszłyśmy przez wielkie rozsuwane drzwi. Od środka wyglądało to jeszcze lepiej. Przy wejściu do każdego sklepiku wisiały kolorowe balony i świeciły jasne światełka. Całe centrum miało trzy piętra, na które prowadziły ruchome schody lub winda. Od samego sufitu prowadziła wielka fontanna umiejscowiona w samym sercu galerii. Ten widok był cudowny.
- Gdzie najpierw idziemy? - Zapytałam rozglądając się dookoła.
- Może tam? - Odpowiedziała pytaniem Mary, wskazując na duży sklep obok pizzerii. Przytaknęłam i poszłam w tamtą stronę. Dziewczyny uczyniły to samo i po chwili byłyśmy już w butiku. Na półkach stały przeróżne buty. Było lato, więc dominowały sandały i klapki. Moją uwagę przykuły śliczne, białe baleriny z ćwiekami. Muszę je mieć, pomyślałam. Znalazłam pudełko ze swoim rozmiarem i ściągnęłam je z półki. Usiadłam na krześle i przymierzyłam buty. Pasowały idealnie, dlatego bez wahania poszłam do kasy i kupiłam je. Dalsza część popołudnia minęła podobnie. Zajrzałyśmy do prawie każdego sklepu. Gdy wychodziłyśmy było już ciemno, miałam pełne ręce przeróżnych toreb. Rozdzieliłyśmy się i każda z nas wróciła do domu. Było po dwudziestej, weszłam do domu, rzuciłam krótkie "hej" i poszłam do swojego pokoju. Położyłam torby na podłodze i weszłam na łóżko. Miękka kołdra otulała całe moje ciało. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Laura? Śpisz? - Usłyszałam głos Vanessy.
- Nie, wejdź. - Powiedziałam siadając.
- Gdzie dzisiaj byłaś? - Zapytała z zaciekawieniem w głosie.
- W centrum handlowym z przyjaciółkami. - Uśmiechnęłam się.
- Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie. - Powiedziała i przytuliła mnie. - Dzisiaj znalazłam to w skrzynce. - Dodała po chwili wręczając mi kopertę, a następnie wyszła. Odłożyłam list na biurko i udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie kolacji. Wyjęłam z lodówki masło, szynkę i sałatę, a z chlebaka chleb. Zrobiłam kanapkę, którą zjadłam i poszłam do łazienki. Umyłam się, przebrałam w stary podkoszulek i wróciłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i postanowiłam otworzyć list. Na samym środku koperty widniało moje imię. Rozerwałam papier, zobaczyłam kartkę, na której napisane było tylko jedno zdanie. "Obserwuję Cię."
***
/Sisi ^^