wtorek, 24 listopada 2015

Przepraszam

Wielu z Was czekało na nowy rozdział, ale niestety... Nie pojawi się.
Pisałam wiele blogów o Raurze, w końcu zupełnie przestało mnie do tego ciągnąć. Brakowało mi pisania, ale kiedy siadałam do komputera nie mogłam skleić żadnego zdania. Postanowiłam dać sobie ostatnią szansę i założyć nowego bloga, zupełnie o czymś innym.
Jest on o Igrzyskach Śmierci. Jak na razie jest tylko prolog, ale już zabieram się do pisania pierwszego rozdziału.  Zapraszam /Sisi

https://www.wattpad.com/story/55187456-igrzyska-%C5%9Bmierci-i-will-never-leave-you -WATTPAD

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 5 "Wyłącz to!"

*** Oczami Laury ***
*** 22 Lipca ***

- Miał być horror. - Powiedział z rozbawieniem Ross. - Tchórzysz? - Dodał po chwili.
- Nie, tak... Nie wiem. Chyba jednak wolę komedię. - Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Usiadłam na kanapie obok Ross'a i oparłam się o miękką poduszkę. Wzięłam do ręki pilota i włączyłam film. W tle leciała mrożąca krew w żyłach muzyka, prawdopodobnie z jakiegoś horroru. Nie wiedziałam co się dzieje. Dużo razy wcześniej oglądałam tę komedię, byłam pewna, że muzyka początkowa jest zupełnie inna. Po kilkunastu sekundach, na ekranie ujrzałam czerwone, duże napisy. Na początku rozmyte, ale z każdą kolejną sekundą coraz bardziej wyraźne.
- Laura? - Zapytał z niepokojem Ross, raz patrząc na mój przerażony wyraz twarzy, a raz na pojawiające się literki. - To jest ta komedia? - Pytał w coraz większym zdenerwowaniu. " Oj, Laura, Laura... Komedia? Myślałem, że stać cię na więcej." - Przeczytałam z wyraźnych już liter.
- Wyłącz to! - Wykrzyknęłam i rzuciłam pilotem w stronę blondyna. - Wyłącz to! Szybko! - Krzyknęłam ponownie ze łzami w oczach. Ross nacisnął czerwony przycisk, po czym na ekranie ukazała się tylko czarna plama. - Dziękuję. - Powiedziałam przez łzy i przytuliłam chłopaka. - Dziękuję. - Powtórzyłam i zamknęłam oczy. Mój organizm nie wytrzymał tego stresu. Zemdlałam.

*** Godzinę później ***

Pomału zaczęłam otwierać oczy. Potarłam palcami powieki i zobaczyłam Ross'a. 
- Co się stało? - Zapytałam lekko podnosząc głowę. 
- Sam nie wiem... Włączyłaś film...
- Tak, już pamiętam. - Przerwałam i oparłam się na łokciach. 
- O co chodziło z tymi napisami? Kto to zrobił?  - Zapytał wyraźnie zaniepokojony blondyn. 
- Nie mam pojęcia. Pewnie ktoś robił sobie żarty. - Skłamałam. Fakt, nie wiedziałam kto to zrobił, ale z pewnością była to ta sama osoba, która nęka mnie od kilku dni. 
- Twoja reakcja... To nie wyglądało na zwykłe żarty. - Ciągnął dalej Ross.
- Mówiłam już, że nie wiem kto to zrobił. Pomożesz mi wstać? - Zapytałam wystawiając rękę w stronę chłopaka. Złapał ją, po czym pociągnął mnie w swoją stronę. Usiadłam, założyłam kapcie i wstałam. - Idziesz już do domu? 
- Wyganiasz mnie? - Zapytał.
- Nie, tylko chciałabym iść się wykąpać. - Odpowiedziałam, jednak w środku, na samą myśl o zostaniu sama w domu ogarniało mnie przerażenie. 
- Poczekam. - Powiedział. Pomału wypuściłam powietrze i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Możesz włączyć sobie jakiś film. Nie wiem kiedy wrócę. - Powiedziałam i poszłam w stronę łazienki. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do dużego pomieszczenia, na którego środku stała ogromna, biało - złota wanna. Przekręciłam zamek w drzwiach i odkręciłam wodę.

*** Następnego dnia ***
*** 23 Lipca ***

Wczoraj, gdy skończyłam się kąpać zastałam śpiącego na kanapie Ross'a. Nie miałam serca go budzić i wyganiać do domu, więc przykryłam go kocem i również poszłam spać. Od wydarzenia z filmem i tajemniczymi napisami prześladowca nie odezwał się. Jak na sytuację, która miała w tym momencie miejsce w moim życiu zasnęłam dosyć szybko. Obudziłam się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Mimo braku problemu z zaśnięciem, wciąż cierpiałam na bezsenność. Od razu po przebudzeniu wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie i zabrałam się za czytanie książki. Czułam się żywa, wypoczęta... Zupełnie jakby wszystkie wydarzenia ubiegłych dni nie miały wcale miejsca. Jednak długo to nie potrwało, bo już po kilkunastu minutach dostałam SMS'a. Każda wiadomość od tajemniczej osoby była z numeru zastrzeżonego. Tak było i tym razem. "Czyżbyś się mnie bała? Widzę, że masz ochroniarza." - Wyświetliło się na ekranie. Po przeczytaniu ostatniego słowa, od razu pomyślałam o Ross'ie. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do salonu gdzie zastałam siedzącego na krześle i pożerającego kanapki blondyna. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się promiennie. 
- Smacznego. - Powiedziałam siadając naprzeciwko brązowookiego. - Jak się spało? - Zapytałam.
- Masz bardzo wygodną kanapę. - Stwierdził Ross. - Masz może przy sobie telefon? Chciałbym zadzwonić do Rydel.. Pewnie się martwi. 
- Jasne, masz. - Powiedziałam podając przyjacielowi urządzenie. Niestety, w stresie zapomniałam wyłączyć wiadomość od nieznajomego i cała jej zawartość wyświetliła się przed oczami blondyna po odblokowaniu telefonu. 
- Możesz mi to jakość wyjaśnić? - Zapytał pokazując mi wiadomość. 

***
Naprawdę przepraszam, że tak długo nie było rozdziału... Ale nie miałam czasu na napisanie go. W tym roku dużo chorowałam i w szkole miałam strasznie dużo do nadrabiania. Wychodziłam z domu o siódmej, a wracałam po osiemnastej. Na szczęście najgorsze już minęło i mam trochę więcej czasu, więc postaram się systematycznie pisać rozdziały. Mam nadzieję, że wam się podobało :) 
/Sisi ^^


niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 4 "Jest ktoś ze mną..."

*** Oczami Laury ***
*** 22 Lipca ***

Przeraziłam się. Nie miałam pojęcia kto mógłby wysłać mi taki list. Fakt, miałam kilku nowych znajomych, ale byłam prawie pewna, że nie oni to zrobili. Dopiero po chwili doszło do mnie, że ktoś mi grozi, jednak w głębi serca miałam nadzieję, że to żart. 
- No i co? Od kogo ten list? - Zapytała Vanessa ponownie wchodząc do pokoju. 
- Ym... Od koleżanki. - Odpowiedziałam po chwili zastanowienia. 
- Od koleżanki? Ciekawe, bo jakoś ostatnio jeszcze narzekałaś na brak znajomych.
- Nie wiem od kogo, okej?! - Wykrzyknęłam i wyprosiłam brunetkę z pokoju. Nie miałam siły na żadne wytłumaczenia. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, cały czas trzymając w ręce list. Od momentu przeczytania go miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Chciałam sprawdzić czy nikogo nie ma w ogrodzie, ale zadzwonił mój telefon. Wystraszyłam się i  odskoczyłam od parapetu. Wzięłam do ręki urządzenie i ujrzałam jedną, nową wiadomość. "Spokojnie, nie szybko mnie zobaczysz. Zamknij okno, bo jeszcze się przeziębisz." - Przeczytałam wystraszona, po czym spojrzałam na okno. Faktycznie, było otwarte. Postąpiłam zgodnie ze wskazówką umieszczoną w wiadomości i zamknęłam okno,  następnie szybko pobiegłam do łóżka. Po mojej głowie latały tysiące myśli, złych myśli. Pomału zamknęłam oczy, niestety znowu przerwał mi dźwięk telefonu. "Grzeczna dziewczynka" - Wyświetliło się na ekranie. Serce biło mi tak szybko, jakby miało zamiar zaraz wyskoczyć. Byłam pewna, że ktoś mnie obserwuje i nie ma dobrych zamiarów. Nie wiedziałam czy powiedzieć komuś o tym, czy zachować to dla siebie. 

*** 23 Lipca ***

Była dziewiąta. Leżałam na łóżku i bezczynnie wpatrywałam się w białe gwiazdki na suficie. Przez całą noc myślałam o wiadomościach, które dostałam ubiegłego dnia. Od zawsze lubiłam czytać książki o tematyce kryminalnej, ale nigdy nie pomyślałabym, że takie coś może spotkać mnie. Świadomość, że ktoś mnie obserwuje była przerażająca. Nawet nie wiedziałam jak długo to już trwało. Pomału podniosłam się na łokciach i  przeszłam do pozycji siedzącej. Położyłam nogi na skrzypiącej, drewnianej podłodze i podniosłam się z łóżka. Zadrżały mi ręce. Wsadziłam je do małych kieszonek w rogach bluzki i po cichutku wyszłam z pokoju. 
- Vanessa, śpisz? - Zapytałam wchodząc do pokoju siostry.
- Nie. - Odpowiedziała siedząca przy biurku Nessa.
- Przepraszam za wczoraj... Nie chciałam tak na ciebie naskoczyć, poniosło mnie.
- Nic się  nie stało. - Uśmiechnęła się i przytuliła mnie. - Wyjdziemy dzisiaj gdzieś? - Zaproponowała wychodząc z uścisku. 
- Nie mam dzisiaj nastroju... - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie.
- No dobrze.
  Po tej krótkiej wymianie zdań wyszłam z pokoju i udałam się w stronę kuchni. Nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić, za bardzo się bałam. Usiadłam na krześle przy kuchennym stole i oparłam głowę na dłoni. Nie potrafiłam poukładać swoich myśli. Cały czas nie wiedziałam co mam z tym wszystkim zrobić. Chciałam wstać, ubrać się i wyjść do swojego ukochanego parku, ale paraliżował mnie lęk. Wszystkie moje mięśnie zastygły i nie pozwoliły ruszyć się z miejsca. Jak tak dalej pójdzie, to zwariuje, pomyślałam i walnęłam pięścią w udo. Zawsze tak robiłam, gdy traciłam kontrolę nad swoimi nerwami i myślami. Usłyszałam pukanie. Czułam, że moje nogi robią się coraz bardziej miękkie i uginając się pod ciężarem reszty ciała. 
- Kto tam? - Zawołałam, opierając się ręką o ścianę. 
- Ja, Rydel! 
- Okej! - Przekręciłam zamek i pociągnęłam za klamkę otwierając drzwi. Gdy tylko ujrzałam przyjaciółkę rzuciłam się jej na szyję. Nie miałam zamiaru jej o niczym mówić, po prostu potrzebowałam bliskości drugiej osoby. 
- Jest ktoś ze mną... - Powiedziała blondynka pokazując palcem za siebie.
- Ross?
- No ja. - Rzucił chłopak z wielkim uśmiechem na twarzy jednocześnie wychodząc zza pleców siostry.
- Napijecie się czegoś? - Zapytałam siadających na kanapie gości.
- Tak! - Odpowiedzieli chórem. Udałam się do kuchni w celu nalania soku do szklanek.
- Proszę. - Powiedziałam kładąc napój na stole, po czym zajęłam miejsce obok Ross'a. - Dużo mi o opowiadaliście... Ale tak naprawdę, to nic o was nie wiem. Może opowiecie coś o sobie i  o waszym życiu? - Zaproponowałam.
- Mamy zespół. Nazywa się R5, wydaliśmy płytę i  mieliśmy kilka tras. No ale to już wiesz. Niedawno przeprowadziliśmy się do LA, więc praktycznie nikogo tutaj nie znamy. Z tego co wiem, po wakacjach będziemy chodzić do tej samej szkoły, co ty. - Przerwał, nabierając do ust soku. - Znaczy, ja będę. Reszta ukończyła już naukę. - Poprawił się, przełykając napój.
- A ty? Skoro się nie uczysz, to pracujesz gdzieś? - Zapytałam Rydel.
- Mamy zespół, więc nie musimy pracować. Pieniądze z koncertów i z płyt wystarczają nam. - Odpowiedziała blondynka.
   Oparłam się o poduszkę leżącą na kanapie i spojrzałam na małe okienko w drzwiach. Miałam wrażenie, że przed chwilą ktoś tam był, ponieważ szybka była zaparowana. Odwróciłam szybko głowę w kierunku przyjaciół i przybliżyłam się do Ross'a.
- Chyba muszę już iść. - Powiedziała Delly spoglądając na zegarek. - Ross, zostajesz jeszcze? - Zapytała zwracając się do brata.
- Jeśli mogę... - Popatrzył na mnie z pytającym spojrzeniem i lekkim uśmiechem. Skinęłam głową i podeszłam do przyjaciółki, aby się z nią pożegnać. Cieszyłam się, że Ross zostaje. W tej całej sytuacji nie chciałam zostać sama. Zwłaszcza, że nikogo nie było w domu. Sama nie wiem kiedy Vanessa wyszła. Chyba za bardzo byłam zafascynowana krótką opowieścią blondyna. - No to co robimy? - Zapytał po wyjściu siostry.
- Może jakiś horror? - Zaproponowałam podchodząc do telewizora.
- Mi pasuje. - Zaśmiał się. Kucnęłam przy półce z płytami i zaczęłam je przeglądać. Pomiędzy płytą z "Porwaniem", a "Zaginioną dziewczyną" ujrzałam kartkę. "Fascynujące tytuły, prawda?" - Przeczytałam. Wytrzeszczyłam oczy i jeszcze raz spojrzałam na płyty. On musiał tu być, pomyślałam jednocześnie zgniatając kartkę i wkładając ją do kieszeni. W tej sytuacji bałam się horroru, więc postanowiłam wybrać jakąś komedię z samego dna sterty.

***
Kolejne tajemnice ^^ Podobało się? Jeśli tak, to zostaw komentarz <3
Przy okazji dziękuję za 9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. WOW. To dopiero początek... Naprawdę, nie spodziewałam się :') DZIĘKUJĘ :')
/Sisi ^^
Edit.: Dodałam kilka nowych zakładek. Zapraszam :)



poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 3 "Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie"

*** Oczami Laury ***
*** 22 Lipca ***

Była trzynasta. Siedziałam bezczynnie na hamaku za domem i gapiłam się w chmury. Wiele z nich układało się w jakieś dziwne kształty. Z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon, po czym przejechałam palcem po ekranie w celu odblokowania go. Na tapecie widniały dwa leżące obok siebie psy. Uśmiechnęłam się na ten widok i kliknęłam na ikonkę wiadomości. "Spotkamy się dzisiaj o 16 w parku?" - Napisałam i wysłałam do Rydel i Mary. Po krótkiej chwili otrzymałam wiadomości zwrotne, o treści " tak". Do spotkania zostały mi trzy godziny, więc postanowiłam zacząć się pomału szykować. Wstałam, poprawiłam buty i poszłam do swojego pokoju. Gdy byłam już na miejscu otworzyłam szafę z ubraniami. Postanowiłam założyć białą bluzkę ze świecącymi dodatkami i zwykłe, czarne krótkie spodenki. Po kilku minutach byłam gotowa, więc udałam się do kuchni, w celu zrobienia herbaty. Wlałam wodę do czajnika, włączyłam go i wrzuciłam torebkę herbaty do szklanki. Po chwili woda była już zagotowana, więc zaparzyłam herbatę i wraz ze szklanką usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam telewizor i ze znudzeniem wpatrywałam się w ekran, co jakiś czas popijając wcześniej przygotowany napój. Czas bardzo mi się dłużył, ponieważ nie mogłam doczekać się spotkania.

*** Godzinę później ***

Usiadłam na podłodze i zastanawiałam się jakie wybrać buty. Po pięciu minutach intensywnego rozmyślania postanowiłam wziąć czarne koturny ze srebrnym paskiem owiniętym wokół kostki. Nikogo nie było, więc wzięłam klucze leżące na półce i wyszłam z domu,  zamykając za sobą drzwi na klucz. Założyłam na włosy okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam w stronę parku. Szłam tą samą drogą co zawsze: najpierw pod małą górkę, później cały czas prosto długim, szerokim chodnikiem, prowadzącym aż do samego miejsca spotkania. Gdy byłam na miejscu, jak zwykle usiadłam na trawie i zaczęłam się rozglądać. Widziałam ten sam obraz, co przez ostatnie  miesiące. Ta monotonność coraz bardziej zaczynała mnie nudzić. Nic się tu nie zmieniało. Z ziemi wciąż wyrastały te same drzewa i kwiaty. Jedyne co się zmieniało, to pogoda. Nawet ludzie prawie cały czas przychodzili ci sami.
- Heej! - Wykrzyknęły w tym samym czasie Rydel i Mary. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam tym samym.
- Idziemy gdzieś? - Zapytałam podnosząc się z trawy.
- Możemy iść do centrum handlowego na jakieś zakupy. Co wy na to? - Zaproponowała brunetka. Wraz z Rydel zgodziłyśmy się. Pogoda była piękna. Słońce raziło w oczy, dlatego założyłam na nos przyciemniane  okulary i cały czas rozmawiając ruszyłyśmy do centrum. Droga nie zajęła nam długo, galeria była tylko piętnaście minut stąd. Gdy doszłyśmy na miejsce ujrzałam wielki, udekorowany światełkami budynek. Muszę przyznać, że dawno tu nie byłam, ponieważ nie miałam z kim. Przeszłyśmy przez wielkie rozsuwane drzwi. Od środka wyglądało to jeszcze lepiej. Przy wejściu do każdego sklepiku wisiały kolorowe balony i świeciły jasne światełka. Całe centrum miało trzy piętra, na które prowadziły ruchome schody lub winda. Od samego sufitu prowadziła wielka fontanna umiejscowiona w samym sercu galerii. Ten widok był cudowny.
- Gdzie najpierw idziemy? - Zapytałam rozglądając się dookoła.
- Może tam? - Odpowiedziała pytaniem Mary, wskazując na duży sklep obok pizzerii. Przytaknęłam i poszłam w tamtą stronę. Dziewczyny uczyniły to samo i po chwili byłyśmy już w butiku. Na półkach stały przeróżne buty. Było lato, więc dominowały sandały i klapki. Moją uwagę przykuły śliczne, białe baleriny z ćwiekami. Muszę je mieć, pomyślałam.  Znalazłam pudełko ze swoim rozmiarem i ściągnęłam je z półki. Usiadłam na krześle i przymierzyłam buty. Pasowały idealnie, dlatego bez wahania poszłam do kasy i kupiłam je. Dalsza część popołudnia minęła podobnie. Zajrzałyśmy do prawie każdego sklepu. Gdy wychodziłyśmy było już ciemno, miałam pełne ręce przeróżnych toreb. Rozdzieliłyśmy się i każda z nas wróciła do domu. Było po dwudziestej, weszłam do domu, rzuciłam krótkie "hej" i poszłam do swojego pokoju. Położyłam torby na podłodze i weszłam na łóżko. Miękka kołdra otulała całe moje ciało. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Laura? Śpisz? - Usłyszałam głos Vanessy.
- Nie, wejdź. - Powiedziałam siadając.
- Gdzie dzisiaj byłaś? - Zapytała z zaciekawieniem w głosie.
- W centrum handlowym z przyjaciółkami. - Uśmiechnęłam się.
- Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie. - Powiedziała i przytuliła mnie. - Dzisiaj znalazłam to w skrzynce. - Dodała po chwili wręczając mi kopertę, a następnie wyszła. Odłożyłam list na biurko i udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie kolacji. Wyjęłam z lodówki masło, szynkę i sałatę, a z chlebaka chleb. Zrobiłam kanapkę, którą zjadłam i poszłam do łazienki. Umyłam się, przebrałam w stary podkoszulek i wróciłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i postanowiłam otworzyć list. Na samym środku koperty widniało moje imię. Rozerwałam papier, zobaczyłam kartkę, na której napisane było tylko jedno zdanie. "Obserwuję Cię."

***
/Sisi ^^


piątek, 27 marca 2015

Rozdział 2 "Poznałaś kogoś?"

*** Oczami Laury ***
*** 21 Lipca ***

Stałam przed wielkimi wejściowymi drzwiami. Już stąd bardzo wyraźnie było słychać głośną muzykę. Zapukałam do drzwi, ale nikt mi nie otworzył. To pewnie przez tę melodię, pomyślałam. Postanowiłam więc wejść do środka. Gdy nacisnęłam na klamkę i pociągnęłam drzwi w swoją stronę ujrzałam wielki, udekorowany salon. Wszędzie wisiały balony, serpentyny i jakieś ozdóbki, a po podłodze walał się brokat. Na kilku stołach porozstawiany był alkohol i jedzenie. Nie znałam tu nikogo, jedynie rozpoznawałam  kilka osób ze szkoły. Usiadłam na wolnym krześle i stukałam butami o podłogę w rytm muzyki.
- Laura! Przyszłaś! - Wykrzyknęła Mary siadając obok mnie. - Jak się bawisz?!
- Nikogo tutaj nie znam! To chyba nie był dobry pomysł, żeby tutaj przyjść! - Odkrzyknęłam.
- Chodź ze mną! Przedstawię ci kogoś! - Jak chciała, tak zrobiłam. Wstałam z krzesła i pobiegłam za brunetką do pokoju na górze. Tutaj, muzyka była już trochę cichsza, więc można było normalnie rozmawiać. Zatrzymałyśmy się przed białymi drzwiami. Zawahałam się i trochę cofnęłam.
- Oj chodź! - Wrzasnęła Mary i pociągnęła mnie za rękę otwierając przy tym drzwi. Moim oczom ukazało się kilka osób. - To jest: Ross, Rydel, Rocky, Ratliff i Riker - Wymieniła pokazując na każdego po kolei palcem. - A to jest Laura. - Powiedziała wypychając mnie przed siebie.
- Hej... - Uśmiechnęłam się.
- Cześć! - Odpowiedzieli chórem.
- Chwila... Wy to R5?

*** Dwie godziny później ***

Przez cały czas siedzieliśmy na górze i rozmawialiśmy. Lepiej poznałam Mary, chyba nawet mogę powiedzieć, że zaprzyjaźniłyśmy się. Podobnie było z resztą. Nawiązałam z nimi naprawdę świetny kontakt. Czułam się jakbym znała ich od zawsze i mogłabym powiedzieć im dosłownie o wszystkim. Tak też zrobiłam. Opowiedziałam im o całym moim życiu. O ojcu, matce, siostrze i o tym, że nie mam żadnych znajomych. Co dziwne, wcale mnie nie wyśmiali. Wręcz przeciwnie, współczuli mi. Mary co jakiś czas wychodziła. W końcu była to jej impreza urodzinowa i musiała na niej być. Spojrzałam na zegarek, była dwudziesta trzecia. 
- Może zostaniecie na noc? - Zapytała Mary wchodząc do pokoju. Wszyscy przytaknęli, tylko ja się trochę wahałam. - No zostań... 
- No okej. - Zgodziłam się. "Nie wrócę na noc. Śpię u Mary." - Napisałam do mamy, po czym wyciszyłam telefon i schowałam go do torebki. - Wiecie co? - Zaczęłam. - Przyjście tutaj było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. - Powiedziałam. Wstałam z miejsca i przytuliłam wszystkich. Mieć przyjaciół... Najlepsze uczucie na świecie, pomyślałam i wróciłam na miejsce. 

*** 22 Lipca ***


Obudziłam się po dwunastej, co bardzo mnie zdziwiło. Rozejrzałam się po pokoju, nikogo w nim nie było. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zobaczyłam wszystkich siedzących przy stole i jedzących śniadanie. Uśmiechnęłam się na ten widok. 
- Smacznego. - Powiedziałam i usiadłam pomiędzy Rocky'm, a Rydel. Wzięłam z wielkiego talerza kanapkę i zaczęłam ją konsumować. 
- Jak się poznaliście z Mary? - Zapytałam przerywając ciszę. 
- To nasza kuzynka. - Odpowiedział Riker. Od tego pytania rozmowa sama zaczęła się układać. Wczoraj tylko ja opowiadałam o sobie. Za to dzisiaj poznałam ich całą historię. Okazało się, że ich rodzice nie żyją od kilku lat. Od tamtego czasu mają tylko siebie. Po zjedzonym posiłku odłożyłam swój talerz do zlewu. 
- Chyba będę się zbierać... - Zaczęłam.
- My też. - Powiedziała Rydel i wstała z krzesła. Podziękowaliśmy Mary za wspaniałą imprezę i wyszliśmy z domu. Przed furtką pożegnałam się z zespołem i poszłam w swoją stronę. Przechodziłam przez mój ukochany park. Szłam po miękkiej trawie i  podziwiałam wyrastające z ziemi kwiaty. W lato było tutaj najpiękniej. Kochałam takie widoki, wszystko kolorowe, żywe i pachnące. Przymrużyłam oczy, chłodny powiew wiatru działał kojąco na moją skórę. Nagle poczułam lekkie ukłucie w stopę. Klęknęłam na ziemi i zobaczyłam mieniący się w słońcu, mały kawałek szkła. Podniosłam go, pooglądałam z każdej strony i udałam się w stronę mojego ulubionego drzewa. Był to wielki klon na obrzeżach parku. Usiadłam pod nim i wcześniej znalezionym przedmiotem zaczęłam wyskrobywać cyfry. Była to wczorajsza data. Musiałam jakoś uwiecznić ten dzień. Pomyślałam, że to byłoby świetne rozwiązanie. Posiedziałam jeszcze chwilę opierając się o wielką roślinę. Po kilku minutach wstałam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Tym razem, obyło się bez przeszkód.
- Wróciłam! - Wykrzyknęłam wchodząc do środka. Postawiłam przy drzwiach zdjęte wcześniej buty i poszłam do salonu przywitać się z mamą.
- Poznałaś kogoś? - Zapytała z wielką ciekawością w głosie.
- Tak. - Powiedziałam. Poczułam, że moje oczy stają się mokre, następnie po policzku spłynęła mi łza. Łza szczęścia. - To był najlepszy dzień w moim życiu, mamo. - Dodałam po chwili ocierając słony płyn.

***
Uff... Napisałam. Jak wam się podoba? Piszcie swoją opinię w komentarzu :))
A tak w ogóle... To baaardzo dziękuję za te 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. To dopiero początek historii i  powiem szczerze, że nie spodziewałam się tak dużej liczby :3 Dziękuję <3
/Sisi ^^


czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 1 "Kluczy zapomniałaś?"

*** Oczami Laury ***
*** 20 Lipca ***

Wakacje. Okres, którego najbardziej nienawidziłam. Zawsze przez te dwa wolne miesiące siedziałam w domu i czytałam jakieś książki. Przez brak znajomych innego, ciekawszego zajęcia nie miałam. Tak było i tego dnia. Siedziałam na kanapie w salonie i po raz dziesiąty czytałam "If I Stay". Za każdym razem płakałam na zakończeniu. To było silniejsze ode mnie. Nagle przewijając kartki usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że ktoś dzwoni. Nie miałam pojęcia kto to był, bo jedyne zapisane numery jakie miałam  były mojej mamy i siostry.
- Halo? - Zapytałam niepewnie odbierając.
- Laura? - Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
- Ym... Tak. A kto mówi?
- Mary, chodzę z tobą do klasy. - Odpowiedziała dziewczyna.
- A taak. Coś cię stało? - Zdziwiłam się.
- Nie. Chciałam tylko zaprosić cię na moją imprezę urodzinową. Jutro o 20 u mnie w domu. Wpadniesz? - Poinformowała Mary.
- Jasne. - Powiedziałam niepewnie.
- To super. Pa! - Rzuciła i rozłączyła się. To było dziwne. Pierwszy raz w życiu ktoś mnie gdzieś zaprosił. Oczywiście nie wliczając babci, która co roku zaprasza mnie na walentynkowe obiady. Odłożyłam książkę na stół i zawołałam mojego jedynego przyjaciela - psa o imieniu Velvet, następnie założyłam buty i wyszłam na dwór. Postanowiłam pójść do parku. To właśnie tam najlepiej mi się myślało. Gdy dotarłam na miejsce spuściłam pupila ze smyczy i usiadłam pod drzewem. Nadal nie miałam pojęcia dlaczego Mary zaprosiła mnie na urodziny, przez dwa lata chodzenia ze sobą do klasy rozmawiałyśmy chyba raz. Ale to tylko dlatego, że byłyśmy razem w grupie na zajęciach muzycznych. Może w końcu kogoś poznam?  Miałam nadzieję, że mi się uda, jednak w głębi serca wątpiłam w to.
- Velvet! Idziemy! - Zawołałam do biegającego psa jednocześnie wstając z miękkiej trawy. Otrzepałam pozostałości ziemi ze spodni i ruszyłam w drogę powrotną.

*** 21 Lipca ***

Wraz ze wchodem słońca do mojego pokoju zaczęły wdzierać się pierwsze promienie słoneczne. Zaczęłam powoli otwierać oczy. Pierwsze co zrobiłam po dokładnym przebudzeniu było spojrzenie na zegarek, który wskazywał godzinę siódmą. Nigdy nie rozumiałam jak można wstawać o jedenastej lub dwunastej, przecież to środek dnia. Do wieczornej imprezy miałam jeszcze bardzo dużo czasu. Wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam mleko, następnie do małej miseczki wsypałam płatki kukurydziane, które zalałam zimnym mlekiem. Usiadłam na krześle i pomału zaczęłam jeść przygotowany posiłek. Po zjedzeniu odstawiłam miskę do zlewu i udałam się do łazienki, gdzie ubrałam się w wczoraj przygotowane ubrania i odświeżyłam się. Wszystkie te czynności zajęły mi ponad godzinę. Usiadłam na łóżku w swoim pokoju. Zaczęłam zastanawiać się co założę na imprezę. Niestety nie mogłam długo pomyśleć, ponieważ zadzwonił dzwonek do drzwi. Podniosłam się z miękkiego materaca i poszłam je otworzyć.
- A ty co? Kluczy zapomniałaś? - Zapytałam, gdy ujrzałam siostrę.
- No... Tak jakby - Opowiedziała przepychając się i próbując wejść do środka. Po chwili wpuściłam ją i z powrotem wróciłam do swojego królestwa. Nie miałam zbytnio co robić, więc położyłam się i zamknęłam oczy.

*** Leżałam na podłodze ze słuchawkami w uszach. Nie byłam u siebie w pokoju. W sumie, to nawet nie wiedziałam gdzie jestem. W tym momencie nic się dla mnie nie liczyło. Co jakiś czas przez otwarte okno wleciał jakiś zabłąkany liść. Jeden z nich spadł mi na twarz. Szybko go wzięłam i rzuciłam pod łóżko. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w słowa piosenki. Czułam się jakbym spadała w niekończącą się przepaść. Otworzyłam oczy, wokół mnie było ciemno. Jedynie co byłam wstanie zobaczyć były latające nad moją głową kruki. Wstałam i zaczęłam biec. Nagle na kogoś wpadłam. Niestety było zbyt ciemno żebym mogła zobaczyć kto to był. ***

Otworzyłam oczy i pospiesznie rozejrzałam się po pokoju. To był tylko sen, pomyślałam wciąż ciężko oddychając. Byłam spocona, włosy kleiły mi się do szyi i drżały ręce. Usiadłam i sprawdziłam która godzina. Była siedemnasta, więc zwlokłam się z łóżka i zaczęłam przygotowywać się do imprezy. Sama nie wiedziałam dlaczego tam idę. Chyba po prostu byłam ciekawa jak to będzie wyglądać. Weszłam do łazienki, rozebrałam się i wzięłam prysznic. Woda oblewała całe moje ciało, po całym przespanym dniu właśnie tego mi było trzeba. Po kilkunastu minutach kąpieli wyszłam z kabiny i założyłam lekką, zwiewną sukienkę.
- Vanessa, pomożesz mi? - Zapytałam wchodząc do salonu, w którym siedziała Nessa i oglądała SpongeBob'a.
- W czym?
- W wybraniu sukienki na imprezę...
- Oczywiście. - Odpowiedziała zaskoczona siostra.

***

- Może ta? - Zapytała Van pokazując mi pięćdziesiątą sukienkę. Tym razem była to czarna, krótka sukienka ze srebrnymi paskami pod dekoltem. 
- Tak, ta będzie idealna. - Odpowiedziałam wyrywając jej z ręki ubranie i pobiegłam do łazienki. 

****
No to pierwszy rozdział jest :3 Jak wam się podoba? Komentujcie <3
/Sisi ^^